Poprzez młodą sztukę, nowe festiwale, nowe interesujące pomysły Wiedeń wprowadził do swojego kalendarza kulturalnego świeże oraz alternatywne spojrzenie na zmieniającą się Europę.
Młoda sztuka w starym Wiedniu
To miasto stało się dziś bardziej niż kiedykolwiek centrum dyskusji o zmianach społecznych, które nam towarzyszą. W końcu stolica Austrii zawsze była tyglem wielokulturowości i miejmy nadzieję, że takim pozostanie. Nie bez powodu Wiedeńskie Targi Sztuki (Viennafair The New Contemporary), które po raz dziesiąty, w dniach 2–5 października 2014 r., gościły w halach targowych przy wiedeńskim Praterze, ściągnęły masę odwiedzających.
Wydawać by się mogło, że konserwatywne, wiedeńskie społeczeństwo nieszczególnie zachwyci się sztuką nową. Otóż nie – tłumy gości odwiedzały pomieszczenia wystawiennicze, a galerie Europy Środkowej i Wschodniej (w sumie było ich kilkadziesiąt) reprezentowały aż 30 proc. wystawców. W ubiegłym roku targi skupiały się na Polsce i polskiej kulturze, w tym roku w centrum znalazła się Rumunia i rumuńska sztuka ostatnich 50 lat.
Programy prezentacji przyciągały swoim bogactwem i w dużej części skierowane były do młodego odbiorcy. Viennafair stanowi bowiem doskonałe miejsce na artystyczne debiuty.
Polskie akcenty
Jak zawsze, Polskę prezentowały galerie warszawskie. Niestety, nadal widać, że stolica ma tu największe przebicie, a przecież istnieją bardzo ciekawe galerie krakowskie, gdańskie czy wrocławskie.
Galeria Czułość z Warszawy, która w ubiegłym roku otrzymała nagrodę Wiedeńskiej Izby Handlowej, również w tym roku wzbudzała zainteresowanie swoim fotograficznym spojrzeniem na otoczenie. Reprezentujący galerię Janek Zamoyski chwalił Wiedeń za bycie swoistym pomostem przy nawiązywaniu kontaktów artystycznych i jako wyzwanie dla sztuki nowej, gdyż gusta tego miasta jakby zatrzymały się gdzieś na przełomie XIX i XX wieku. Zauważył, że uczestnictwo w targach jest nominacją dla galerii, gdyż Wiedeń stosuje ostre kryteria dla wystawców podczas przeglądu. Artyści wręcz czują respekt do tej kolebki starej kultury.
Po raz drugi zachwyciła swoim minimalizmem artystycznym Galeria Dawida Radziszewskiego, którą reprezentował Marcin Zarzeka. Artysta studiował w Wiedniu w Akademii Sztuk Pięknych u prof. Amelii von Wulffen. Białe reliefy na szklanych panelach zachwycały swoją emocjonalnością. Ceny obiektów wahały się między 3 tys. a 7 tys. euro. Znajdowały kupców, nawet pomimo nieznanych nazwisk wielu twórców. Galeria Monopol zaryzykowała ironiczno-erotycznymi rysunkami Zofii Gramz, które dowcipnie opowiadają o absurdalności życia.
Galeria Le Guern Gallery poszczyciła się sztuką Tomka Barana, absolwenta krakowskiej ASP. Zapytany o to, kiedy sztuka jest sztuką, odpowiedział, że czym bardziej jest ona abstrakcją, tym bardziej jest sztuką. Tomek Baran jest laureatem austriackiej twórczej nagrody Strabag.
Festiwal filmowy LET’S CEE i Viennafair
Viennafair dla podkreślenia związków z Europą Środkową podjęła w tym roku ciekawą współpracę z Festiwalem Filmowym LET’S CEE. Dało to zastrzyk nowej energii targom sztuki, a festiwal filmowy zyskał nowe, elitarne miejsce prezentacji.
Projekcja fascynującej dokumentacji Ulay słoweńskiego reżysera Damjana Kozole była połączona ze spotkaniem z bohaterem filmu. Reżyser towarzyszy tu z kamerą w chorobie nowotworowej radykalnemu, konceptualnemu twórcy Ulay (Frank Uwe Laysiepen). Choroba artysty staje się jego życiowym projektem filmowym. Chemioterapia, nadzieja, proces zdrowienia i towarzyszące mu upadki i pytania o to choćby, czym jest ciało i na ile może się ono zmieniać, są treścią filmu. Artysta odwiedza w czasie choroby przyjaciół w Berlinie, Amsterdamie i Nowym Jorku. Spotkania stają się wstępem do filozoficznej dysputy o sztuce nowoczesnej. Ulay to projekt życia, a humanistyczne przesłanie filmu jest siłą tego dzieła: na tle abstrakcyjnej otoczki targów wyłonił się tak namacalny i realistyczny obraz – choroba. Ciekawe to było spotkanie – dramat ludzki i czasem wydumane obrazy.
Sumując, październikowa jesień w Wiedniu trzymała publiczność w napięciu, zaskakując poziomem prezentowanych projektów artystyczno-filmowych.
Artykuł ukazał się w piśmie Polonika nr 231, kwiecień 2014 r.